Niezwykły człowiek i wyjątkowy autor, którego błyskotliwa kariera jako aforysty, moralisty i pisarza rozpoczęła się na dobre poprzez internet, podbił już serca czytelników swoją pierwszą wzruszającą powieścią – wyznaniem pt. Wysłuchaj mnie, proszę która okazała się wielkim hitem sezonu 2016. Teraz przyszedł czas na pt. Picie w zachwycie. 2020.
Książka, która zawiera wiele mądrości życiowych o przyjaźni, miłości, cierpieniu, bogactwie materialnym i duchowym, błędach i ich naprawianiu, to przecież jest codzienność każdego z nas.
Od najmłodszych lat wyróżniał się w szkole na tle rówieśników umiejętnością opisywania zdarzeń. Potrafiąc je łączyć z bujną fantazją śmiałą myślą i nierzadko humorystycznym akcentem.
Podczas czytania tej powieści towarzyszyły mi radość, smutek, łzy wzruszenia, zastanowienie się nad samym sobą. Polecam całym sercem.
Dla mnie to książka, która po prostu tłumaczy miłość i otwiera oczy na jej nieśmiertelność. Każda kartka tej książki, na której bądź stronie się ją otworzy może wlać duszy nadzieję, oraz objawić prawdę o nas samych.
Nie jest książką, która w powierzchowny sposób traktuje o naprawdę ważnych sprawach – życiu, śmierci, miłości, przywiązaniu do drugiego człowieka. Jest to lektura pełna mądrości, a jej poszczególne fragmenty można analizować niezależnie od siebie po to, aby czerpać z nich wiedzę. A że wszystkie wątki składają się w sensowną całość? Tym lepiej.
Wysłuchaj mnie, proszę… to książka, która ma duszę, ma moc oddziaływania na czytelnika, ma moc naprawczą! Dodaje otuchy. Pokazuje, że można się podnieść z każdego upadku.
Paweł Cwynar potrafi przybliżać zakamarki i labirynty ludzkich charakterów, osobowości, reprezentowanych wartości, zawiłych relacji w codzienności. Doprowadzając głównych bohaterów do stanu terminalnego, pokazuje jak wygląda egzamin z człowieczeństwa.
“Mądra” – to proste określenie najbardziej pasuje mi do książki Pawła Cwynara. Promuje ona właściwe wzorce i postawy. Traktuje o miłości i nadziei. Nie w sposób górnolotny, wzniosły i patetyczny, a po prostu, tak jak w życiu. Zresztą sama historia opisana w powieści jest niezwykle wzruszająca. Z pewnością skruszy serce niejednego zatwardziałego czytelnika.
Na pierwszy rzut oka stwierdziłam, że książka będzie jak większość innych i niewiele się po niej spodziewałam. Długo zbierałam się, żeby ją przeczytać, bo aż od końca września zeszłego roku. Teraz postanowiłam sobie, że po prostu muszę to zrobić i już. Uparłam się, a wcześniejsza niechęć poszła w zapomnienie.
Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jaki przeżyłam szok. Lekkość z jaką przychodziła mi lektura, była oszałamiająca. Wciągnęłam się mniej więcej po pięćdziesiątej stronie i nie mogłam się oderwać
Stracić wszystko, a w zamian dostać coś więcej? Można tak? Ale jak to w ogóle rozumieć? Odkąd poznałam Szymona okazało się, że tak można. Okazało się, że można to również zrozumieć…
Jak oceniam książki? Dobra książka to taka, którą się przeżywa w trakcie czytania i po zamknięciu ostatniej strony. Twoją książkę przeżywałem czytając i przeżywam nadal. Jest bardzo budująca pod względem wartości.
Paweł Cwynar stworzył piękną historię, którą tak naprawdę trudno sobie wyobrazić. Jedno jest pewne, wobec tej pozycji nie można przejść obojętnie, a jej sens i przesłanie zapadnie w pamięci i w sercu na długo
Cwynar pisze tak, że po prostu chce się go czytać. Ten piękny styl łączy w sobie nie tylko umiejętnie zestawione słowa, ale także emocje, wrażliwość, subtelność, życiową prawdę. Czytało mi się naprawdę dobrze i szybko, co ciekawe, w tym dobrym tempie znalazł się jeszcze czas na przemyślenia i wspomnienia. Mam wrażenie, że mocno wyróżnia się ona na tle wydawanych każdego dnia książek, których autorzy w dużej mierze nie mają nam wiele do zaoferowania. Tymczasem autor ma do przekazania całkiem dużo, po prostu potrzebuje szansy, by zostać przeczytanym.
Myślę, że warto sięgnąć po tę pozycję. Nie jest to typowa powieść, ale czyta się bardzo dobrze. Jeżeli kogoś interesuje lekka lektura, bez rozmyślań można przeczytać ją w dwa wieczory. Jeżeli się zastanawiasz i szukasz czegoś dla siebie, spędzisz z książką więcej cennych chwil.
Wysłuchaj mnie proszę – Paweł Cwynar
Książka, która krótko leżała na półce od zakupienia do przeczytania.
Kupiłam ją pod wpływem jakiegoś impulsu, myśli.
Wciągnęła mnie tak, że nie mogłam się od niej oderwać
Zaskakująca, nieprzewidywalna fabuła
Pisarz posiada niebywałą umiejętność psychologicznego przedstawienia stanu duchowego: lęków, wątpliwości, a także radości ludzi w różnych sytuacjach życiowych. Przemyślanymi i trafnymi przekazami, nadaje sens powieści.
Paweł Cwynar potrafi zwinnym i prostym stylem opisać trudne kwestie, dotykając ich najgłębszej istoty. Taki zgrabny alians w dzisiejszej literaturze jest niespotykany.
Paweł Cwynar potrafi zabrać czytelnika z sobą w podróż, z której już nie wraca się takim samym.
Ta książka łączy ze sobą sacrum i profanum. Stykają się tutaj życie i śmierć, wiara i niewiara, niebo i piekło. Wszystko napisane jest w taki sposób, iż miałam wrażenie, że słucham opowieści przyjaciela przy wielkim kubku gorącej kawy
To wyjątkowa – bo ze wszech miar prawdziwa – powieść o zwycięstwie dobra nad złem.
Tym, co z pewnością wzrusza są starannie dobrane przez autora przesłania, myśli, które na długo pozostawiają ślad w sercu.
Poza bardzo dobrym stylem autor zachwycił mnie świetnymi porównaniami.
Dojrzałe pióro, lekki ale nie banalny styl, bogate słowo, ciekawa metafora. Książka dla każdego – Gratuluję.
Wydarzenia rozgrywające się w szpitalu stały się tłem do przekazania wielu prawd dotyczących życia i jego sensu. To książka o miłości, poświęceniu, cierpieniu, przemijaniu. Ta oparta na faktach powieść skierowana jest zarówno do osób wierzących, jak i niewierzących. Pokazuje, że nie można wydawać pochopnych osądów o innych, nie oceniać, gdyż pozory potrafią mylić.
Marcela Czerkawska - Takiej pozycji nie trzymałam wcześniej w rękach. Uczta.
Takiej pozycji nie trzymałam wcześniej w rękach. Uczta.
Idealnie wpisuje się w lukę na rynku wydawniczym. Chociaż ostatnio w swojej biblioteczce stornię od powieści, sięgnę po każdą kolejną pozycję autora.
Autentyczna miłość i przyjaźń – wartości, przez współczesny świat odprowadzone na zapomniane cmentarzysko. Do tego nieudawany kryminał i rzeczywiste, namacalne zło. Wszystko to połączone z wielowymiarowymi i zaskakującymi portretami bohaterów, etapami wydobywanymi z najgłębszych zakamarków ich serc.
Kiedy czytelnik zanurzy się w wielowątkowej fabule, to nie tylko spotka się z nieszablonowym Twórcą, ciekawą i zdumiewającą akcją, ale także życiodajną treścią. Otworzą się przed nim te sfery ludzkiej egzystencji, które dziś są deprecjonowane, nieustannie lekceważone i unicestwiane. Cwynar w kopalni odwiecznych, twardych prawd przenika umysły i dusze. Wielu twórcom brakuje takiego zmysłu. On natomiast ma żywą łączność z własnymi kreacjami.
Dzieje się tak, ponieważ…
Poznając historię życia Autora książki (polecam każdemu ją prześledzić) jego twórczość nabiera podwójnego wymiaru. Artyzm pióra Cwynara jest nieodłączną konsekwencją ARTYZMU jego życia. Tak, Paweł jest kreatorem swojego życia, bardzo świadomym otaczającego Go świata, wojownikiem, wręcz komandosem codzienności. Taką właśnie umiejętność życia ukazuje w swojej książce poprzez bohaterów.
Szymon, główna postać powieści, napotyka twarzą w twarz nawałnicę burzącą jego codzienność. Staje na rozstaju dróg. Zatrzymuje się, rozeznaje i…
Pierwszym krokiem jest decyzja, drogą walka. Jak zakończy się batalia podjęta przez chłopaka? Zapraszam do lektury.
Czy moje wrażenia to wyłącznie zachwyt, a warsztat autora jest nieskazitelny? Nie. Paweł sam ma tego świadomość. Jednak, jeżeli w takim tempie i żarliwości będzie się rozwijał, to oczekiwanie na kolejne Jego pozycje jest czystą przyjemnością.
Ps. Paweł Cwynar, proszę nie ustawać na swojej drodze życia i twórczości! Takich świadectw ewolucji i twórców nam potrzeba.
O książce.

Wszystko ubrane w zgrabne rozdziały ze zręcznie przeselekcjonowanym życiorysem. Twórca wprowadza Czytelnika w pociągający (oczywiście pozornie) taniec z czarusiem alkoholem. Wejście na parkiet rozpoczyna się bardzo zmyślnie, poczynając od pierwszego widoku szkła za dzieciaka, zapachu, posmakowanej kropli po setki litrów przyswojonych trunków przez dorosły organizm. Paweł podłoże do budowania ułudy błogostanu, prestiżu i poszanowania zdobywanego poprzez procenty użyźnione miał idealnie. Nawozem było najbliższe otoczenie, dalsze środowisko, a także ówczesna sytuacja społeczno-polityczna.
Przyznam szczerze, że jestem pod wielkim wrażeniem zarówno treści książki jak i warsztatu Pawła Cwynara. Autora charakteryzuje to, czego brakuje mi u wielu pisarzy, a co na własny użytek nazywam słuchem literackim.
Książka ta może pomóc wielu ludziom. Jestem o tym przekonany. Jest ona napisana bardzo dobrym językiem. A co najważniejsze, jest szczera. Trzeba dziękować Bogu, że powołuje on do służby również byłych bandytów i alkoholików, bo do zapatrzonego w siłę i brutalność szesnastolatka nie dotrze żaden ksiądz, żaden nauczyciel czy rodzic, dotrze natomiast były gangster, który swoim życiem może zaświadczyć, że nie warto podążać jego drogą, gdyż jemu się udało wyrwać z bagna, ale większość jego byłych kolegów została w nim na zawsze.
To co zawsze podziwiałem u pisarzy to zdolność malowania jednym zdaniem bogactwa treści. Czytając Picie w zachwycie w głowie, pobrzmiewał mi głos narratora z Ballada o Zakaczawiu, a może to tylko moja wyobraźnia. Akurat w telewizji leciał film Mała Moskwa o zbliżonym klimacie.
Przeczytałam tę książkę jednym ciągiem. Lektura wciąga napisana jest wartko, łatwo i bardzo wprost. Autor pisze o swoim życiu bardzo szczerze, czym ujął mnie w tej książce niejednokrotnie. Odsłonił duży kawałek swojej historii, wystawiając się tym samym na spojrzenie mu w głąb serca. Jestem bardzo wdzięczna Autorowi za to, jak wprost opowiada o swoim nawróceniu i o tym, jak ono wyglądało. Nie jest to cukierkowa opowieść, ale szczera do szpiku historia zmagań z nałogiem, żądzą, wewnętrznym brakiem.Czytam sporo ludzkich świadectw, mało które tak mocno mnie porusza. W mało które wierzę tak, jak w opowieść Pawła Cwynara – zero koloryzowania, szczerość do bólu i stanięcie w prawdzie to niewątpliwie największe atuty tej publikacji i samego autora. Niejednokrotnie podczas lektury myślałam o tym, że ta mała i niepozorna publikacja powinna trafić w ręce nastolatków jako lektura obowiązkowa – mogłaby uratować niejednego przed wejściem na równie pochyłą albo przynajmniej pokazać mu, że ruina, którą być może w sobie nosi nie jest jedynym światem. Czy polecam? Zdecydowanie.

Kawał dobrej lektury. Żal tylko, że przeczytasz w jeden wieczór a chcesz więcej. Niektóre fragmenty smutne jak „Czarnobyl” inne dramatyczne jak „Breaking Bad”.
Książkę czyta się niezwykle przyjemnie, ze względu na to, że jest napisana w sposób lekki, a jednocześnie ciekawy. Sprawia, że zaczynamy się zastawiać, zanim ocenimy alkoholików, których spotykamy na co dzień. Jednocześnie możemy poznać „od środka” mechanizmy działania nałogu.
Myślę, że lektur mogę polecić nie tylko osobom z problemem uzależnień, ale tak naprawę każdemu, kto chce poznać część historii człowieka, który jest byłym gangsterem, wyszedł z alkoholizmu i przeżył naprawdę dużo. Moim zdaniem warto!
lutego 3. 2020.
Czuję wdzięczność po przeczytaniu tej lektury. Poruszająca autobiografia, bardzo polecam.


ŻYŁEM JAK STARY BANDYTA. „BISKUP” PAWEŁ CWYNAR, MARCIN KLIMKOWSKI - Gazeta Śledcza - Anna Ruszczyk. 19.10.2020.
Długo zastanawiałam się nad tym, jak zacząć recenzję „Biskupa”, od jakich słów. I tak naprawdę to jest już kolejna wersja entej poprawki. Rozpocząć od tłumaczenia się dlaczego właściwie sięgnęłam po zwierzenia nawróconego gangstera, czy też wcielić się w rolę adwokata? Odpierać pojawiające się w sieci ataki, czy przejść do kontrataku? A może po prostu napisać kilka słów o tym dlaczego książka Pawła Cwynara i Marcina Klimkowskiego wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Historii rodzimych i zagranicznych gangsterów znamy bez liku. O jednych pisano intensywnie w kolorowej prasie, bywali gośćmi na ważnych uroczystościach, zaszczytem było móc uścisnąć ich dłoń. Byli i tacy, którzy sprawy sławy i niesławy brali w swoje ręce wydając na świat kilkutomowe dzieła poświęcone ich nienagannej sylwetce. Budzili strach, podziw, śmiech, grozę, niesmak. O innych, wcale nie mniej groźnych, niebezpiecznych i barwnych postaciach nadal nie wiele wiemy, gdyż sobie tego nie życzą. Pomiędzy jednymi a drugimi jest jeszcze grupa nawróconych przestępców, którzy mają odwagę przelać na papier to, czego doświadczyli osobiście. Są gotowi na zmierzenie się z demonami własnej przeszłości, prawdą, która może być dla nich samych niewygodna. Chcemy, aby przestępcy trafiali tam, gdzie jest ich miejsce. By ponosili konsekwencje swoich czynów, odpokutowali, wyszli lepsi, naprawieni. Z reguły mamy gotowe tezy a nasze głowy wypełnione są teoriami kryminologicznymi, które w zależności od przypadku jesteśmy wstanie przyporządkować konkretnemu „klientowi”. Sprawy na pierwszy rzut oka wydają się być banalnie proste. A jednak, prawda o motywacji przestępczej, przyczynach dla których dana osoba wybiła na orbitę przestępstw bywa o wiele bardziej złożona i skomplikowana.
Jak zatem wyglądał początek końca Pawła Cwynara, ile czasu zajęła mu tułaczka po więzieniach? Czego tam doświadczył, jaką posiadł wiedzę o życiu za kratami i czy ta wiedza do czegokolwiek dziś jest mu potrzebna? „Biskup” to osobista, pełna emocji i autorefleksji spowiedź byłego gangstera – tak brzmi mocno – ja bym dodała, spowiedź człowieka, który postanowił zacząć życie na nowo. Życie lepsze, piękniejsze, pozbawione zła. Ale zanim to nastało, musiał swoje odsiedzieć, odpokutować. Paweł w sposób ciekawy, barwny i wyczerpujący opisuje fenomen elity recydywistów w PRL’u. Wracamy zatem do lat 80-tych, milicyjno-przestępczej symbiozy i rzeczywistości sprzyjającej funkcjonowaniu szkół bandyterskich. Odwiedzamy ponure kąty komend, doświadczamy przemocy, towarzyszymy młodym, pogubionym chłopcom w wielogodzinnych przesłuchaniach, spotkaniach przeważnie zakończonych porządnym łomotem. To podróż w nędzne rejony brutalizacji działań służb i bezkarności zeksów. „Biskup” udziela nieoczywistych odpowiedzi, zbijając z pantałyku doświadczonych kryminologów. Dzięki zwierzeniom nawróconego gangstera możemy poznać dramat dzieci, które zawitały w niegościnne progi „kajdanowa”. Po raz kolejny przekonujemy się jak wiele twarzy ma przemoc i jak wiele potrzeba pracy nad samym sobą, by wyrwać się z przeklętego kręgu zła.
Książkę polecam wszystkim tym, którzy sądzą, że o systemie penitencjarnym i resocjalizacji wiedzą niemal wszystko. Tym, którzy nie do końca wierzą w to, że człowiek może się zmienić, wejść na dobrą drogę. Niedowiarkom z lubością przyklejającym pogubionym ludziom łatki przestępców, tym, którzy nad wyraz łatwo osądzają i szufladkują człowieka nie poznawszy jego autentycznej historii. Zanim osądzicie czy gangster ma prawo się nawrócić, czy w ogóle przestępca może stać się dobrym i prawym człowiekiem, zastanówcie się czy wszystkie decyzje, które sami podejmowaliście w swoim życiu były dobrymi i słusznymi wyborami. Zanim parskniecie śmiechem mówiąc „ściema”, znajdźcie czas na lekturę, wczytajcie się uważnie w słowa „Biskupa”. Czytajcie nieśpiesznie, wczuwając się w poszczególne postaci, bohaterów nie zawsze pozytywnych, ale jakże barwnych. Spójrzcie na przestępczy świat oczami przestępcy, przez korekcyjne okulary brutalizacji. Poznajcie zasady obowiązujące w więzieniach, zobaczcie jak tam płynie czas i dlaczego wielu osadzonych kończy ten spływ w rynsztoku.
Wbrew pozorom nie jest to wyłącznie książka o nawróceniu. To opowieść o trudnej i żmudnej pracy nad tym, aby stać się prymusem w przestępczym fachu. By zdobywać laury i odznaczenia na gangsterskiej arenie, piąć się w górę i jednocześnie boleśnie staczać w dół. To historia o upadkach i wzlotach, zaprzepaszczonych szansach i nie do końca wykorzystanych talentach. Głupocie i mądrości, a także o ludziach, których musimy spotkać na naszej drodze, by wreszcie przejrzeć na oczy. Zachęcam do sięgnięcia po książkę Pawła Cwynara i Marcina Klimkowskiego. Jestem przekonana, że dla osób zainteresowanych psychologią, profilowaniem kryminalnym czy resocjalizacją będzie to naprawdę interesująca lektura. Być może będzie to zaczątek do ciekawej dyskusji nad zjawiskami kryminogennymi. „Biskup” dołożył kolejny kamyczek do wiedzy o kryminalnym półświatku, o świecie, który już przeszedł do historii. Zmiany są nieuchronne, także tam, gdzie czas stanął w miejscu i niemiłosiernie przypomina o tym smutnym fakcie pogrążonemu w myślach osadzonemu.